
Naukowcy olsztyńskiego uniwersytetu sprzeciwiają się planom rządu, który chce drastycznie skrócić okres na zrobienie habilitacji. Projekt przewiduje też, że jeśli nie zmieszczą się w przewidzianym terminie, czeka ich degradacja lub utrata pracy. - Zachęcamy do protestu kolegów z innych uczelni - mówią.
Chodzi o projekt zmian w ustawie o szkolnictwie
wyższym. Nowe przepisy dają naukowcom osiem lat na osiągnięcie kolejnego etapu
w karierze naukowej. Poprzednio na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim ten okres
był o rok dłuższy i zakładał możliwość przedłużenia go nawet do 15 lat. Zdaniem
uczonych proponowany termin jest zbyt krótki. - Żeby mieć habilitację,
konieczne jest posiadanie odpowiedniego dorobku naukowego - mówi dr Jacek
Kowalewski z wydziału humanistycznego UWM. - W praktyce jego wypracowanie w
naukach humanistycznych zajmuje ok. 10-11 lat. W osiem lat nie da się tego
zrobić bez straty na jakości.
Zdaniem protestujących najgorsze jest to, że nowelizacja ustawy obejmuje już
zatrudnionych pracowników. - Ustawa jest tak sformułowana, że prawo działa
wstecz. Nie zgadzamy się na to - mówi Kowalewski. - Jak ktoś, kto rozpoczynał
pracę na starych zasadach i według nich zaplanował sobie przebieg pracy
naukowej, może teraz podporządkować się skróconym terminom?
Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana, to nad
adiunktami i asystentami pojawi się zagrożenie zwolnienia z pracy lub
degradacji z zajmowanego stanowiska. Takie sankcje przewidziano dla
pracowników, którzy nie zmieszczą się w przewidzianym terminie. - Uważam, że
planowana zmiana jest krzywdząca zarówno dla wykładowców, jak i studentów -
mówi jeden z uniwersyteckich naukowców. - Jak studenci będą wykształceni,
jeżeli wykładowcy nie będą mieli wystarczającej ilości czasu na własny rozwój?
Naukowców niepokoi szybki postęp prac przy zmianie ustawy. Na 18 grudnia
planowane jest zakończenie przygotowań w sejmowych podkomisjach ds. nauki i
szkolnictwa wyższego. Obawiając się o swoje dalsze zatrudnienie i przyszłość
naukową, doktorzy postanowili wystosować petycję [jej tekst jest dostępny w
internecie na stronie www.petycje.pl], która ma zapobiec niekorzystnym zmianom.
Chcą dotrzeć do swoich kolegów na pozostałych uczelniach i zachęcić ich do
przyłączenia się do akcji.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego odpowiada, że "zmiany mają
zmobilizować kadrę naukową do wytężonej i efektywnej pracy", a
"nowelizacja ustawy podyktowana jest słabymi wynikami polskich uczelni w
rankingach". - Chodzi przede wszystkim o jakość - mówi Bartosz Loba,
rzecznik prasowy MNiSW. - Chcemy wreszcie doczekać się czasów, kiedy coraz
więcej znakomitych i młodych profesorów będzie pracować na naszych uczelniach.
Zdaniem Loby taki system stymuluje szybki rozwój kariery. - Świat na nas nie
czeka. Nie ma się czego bać, tylko trzeba mobilizować się do pracy - dodaje
rzecznik. - Nie jesteśmy w komfortowej sytuacji, kiedy nasze najlepsze uczelnie
są w czwartej setce w międzynarodowych rankingach.
- Generalnie taka zmiana jest słuszna, jednak nie na polskie warunki -
komentuje prof. Zbigniew Endler. - Jeśli młody człowiek nie dostanie pomocy w
postaci grantu na badania naukowe, to tak naprawdę jest przegrany.
Profesor przyznaje jednak, że15 lat na habilitację to za dużo. - Następuje
spadek formy, uśpienie, najczęściej pojawia się rodzina. Jednak proponowane
przez rząd zmiany to skok na głęboką wodę - uważa Zbigniew Endler. - Lepszym
rozwiązaniem byłoby pozostawienie możliwości przedłużenia tego okresu o dwa
lata, na wypadek jakichś nieprzewidzianych zdarzeń.
Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn