Chcemy być wolni

Gdybym został poproszony o wybranie rzeczy, która budzi najwięcej kontrowersji i najmocniej dzieli opinię publiczną, bez wahania wskazałbym na marihuanę. Jak wszystkim dobrze wiadomo, polskie prawo zabrania hodowli oraz posiadania tej rośliny, w mediach pokazywane są kampanie piętnujące „marysię', trwa nagonka na palaczy.

W artykule tym nie mam zamiaru roztrząsać szerszych aspektów legalizacji marihuany (mówi się o mafii i wielkich pieniądzach), chciałbym zadać po prostu parę pytań, na które mądre głowy z telewizji nigdy nie odpowiedziały w sposób mnie satysfakcjonujący.

1) Marihuana a alkohol i papierosy

Mówi się o złych skutkach palenia marihuany, ale po spocie poświęconym tej tematyce w TV leci reklama, w której uśmiechnięta, półnaga pani proponuje nam zimne piwko. Czy to nie jest idealny przykład na zilustrowanie definicji słowa „hipokryzja'? Prawo troszczy się o zdrowie obywatela, więc marihuana jest zła, lecz papierosy można kupić w każdym kiosku. Te legalne papierosy, których palenie powoduje raka i choroby serca. Kwestia legalności alkoholu w stosunku do „zielonego' wywołuje u mnie szczere współczucie dla ludzi argumentujących swój negatywny stosunek do marihuany jej wpływem na nasz mózg. Alkohol jest dla nas dobry, bo jest opodatkowany, mimo że wypala móżdżek i wątrobę. Pijmy więc śmiało, pijemy legalnie!

2) Marihuana a prawo

Polska to kraj sprawiedliwości i prawa. Organy ścigania jednak zamiast łapać naprawdę groźnych dla społeczeństwa degeneratów, wolą węszyć za dilerami i konsumentami konopii. Oczywiście każda znaleziona przy nas ilość sprawia, że poniesiemy konsekwencje, bo na moment zapominamy, że istnieje coś takiego jak „niska szkodliwość społeczna czynu'. W Polsce marihuanę chociaż raz zapaliła przynajmniej połowa mojego pokolenia (rocznik ‘91), jestem w stanie dać sobie za to uciąć rękę. Jesteśmy więc przestępcami i kalamy naszym widokiem oczy uczciwych obywateli. Szuka się sposobów na wyeliminowanie zjawiska dealingu - czy zalegalizowanie hodowli domowych nie byłoby najlepszym rozwiązaniem?
Konsumpcja marihuany w Polsce wiąże się z dodatkowym stresem i adrenaliną - każdy ma świadomość, że łamie prawo. Odrębną kwestią jest zagwarantowana w konstytucji wolność wyznania - rastafarianie nie mają lekko.

3) Robienie idiotów z normalnych ludzi

Ludzie produkują używki nie po to, by na nie patrzeć czy o nich pisać. Mawia się, że wszystko jest dla ludzi. Jednak gdyby przyjrzeć się temu z punktu widzenia prawa, to jedna wielka bajka bez morału, bo to ludzie, którzy nas godnie reprezentują, sprawili, że musimy się ukrywać. Jeżeli chcemy wybrać używkę idealną dla siebie, nie musimy się martwić - pomoże nam ustawa! Polski obywatel jest idiotą, który nie ma własnego mózgu i nie umie wybrać co dla niego dobre, a co złe, czyż nie?

Marihuana jest tematem, o którym trzeba mówić dużo. Tym, którzy obarczają „trawkę' winą za całe zło tego świata, kończą się już sensowne argumenty. Kiedyś władza nawoływała: „Idźmy za Europą!' Wiadomo mi, że Czesi i Holendrzy nie płaczą z powodu legalności konopii, więc po co te nerwy? Mam nadzieję, że artykuł skłoni do refleksji obie strony barykady, a tym, którzy palą dla szpanu - wypali oczy.

„Szacunek budzi nie to co przyjmujesz, a czego odmawiasz...'
Ten Typ Mes „My'

Fot.: http://bakaworld.friko.pl/

Barył - redaktor portalu studentów UWM w Olsztynie - www.strefauwm.pl

dodane przez sten