Fotografia Fetisha odznacza się charakterystycznym dla niego stylem: wyrazistą kolorystyką, szczególnym sposobem kadrowania, czy też umiejętnością ukazywania emocji w połączeniu z pięknem kobiecego ciała. Zapraszamy na wystawę aktów autorstwa Andrzeja Frankowskiego.
Andrzej FETISH Frankowski od najmłodszych lat czuł
wewnętrzną potrzebę zatrzymywania i utrwalania przelotnych chwil. Mimo iż jego
zawodowe losy na początku nie były związane zupełnie z fotografią, na dzień
dzisiejszy Andrzej Fetish Frankowski uchodzi bez wątpienia dla wielu za mistrza
w dziedzinie aktu artystycznego.
Konsekwencja, którą się kieruje zapewniła mu liczne grono
wiernych odbiorców. Andrzej Frankowski to indywidualista. Nie związany z organizacjami
czy też kołami fotograficznymi podąża twórczą drogą snując swoją wyjątkową
opowieść. Jej głównymi bohaterkami są kobiety, które przedstawia na swoich
fotografiach.
W licznych referencjach odbiorcy Fetisha opisują go
następującymi słowami:
- Myśliciel, symbolista, biblioman, czaruje światłem. Jego
inwencja twórcza to studnia bez dna. Zdystansowany do siebie i skromny.
- Swoimi aktami Andrzej oddaje hołd każdej kobiecie.
- To coś więcej niż zdjęcia, to pewnego rodzaju magia,
artyzm zawoalowany w skromność... choć efekty niesamowite. Powstaje coś, co
widzą nie tylko oczy... Fetish ma duszę. To rzadkość.
- Cenię przede wszystkim za konsekwencję, styl, pieszczotę,
umiejętność pokazania emocji, za namiętność, drapieżność, wrażliwość,
czułość... Uwielbiam Pana prace Panie Andrzeju.
- Fotografia Fetisha kipi seksualnością, wyrazistością.
Autor posiada bez wątpienia umiejętność pokazywania całej złożoności kobiety:
od jej wampirowatości, poprzez w pełni świadomą kokieterię i perfidność, aż po
niezwykłą subtelność... Dobrze rozłożony wachlarz charakterów i emocji.
- Andrzej Fetish Frankowski... po trochę pustelnik, słyszący
i widzący to co dla zwykłych niewidzialne, z drugiej strony świetny rozmówca.
Jego tajemniczość intryguje. Za nią kryje się wielka wrażliwość i tęsknota.
Czarodziej i fotograficzny mistrz.
- Koneser kobiecego piękna, ocean spokoju, człowiek
zagadka... Z namaszczeniem podchodzi do tego co robi.
- Tego Pana nie trzeba polecać... to ikona fotografii.
A sam o sobie Andrzej Fetish Frankowski mówi:
- Nigdy i nigdzie nie należałem do żadnej organizacji fotograficznej. Zawsze sam... Żaden też ze mnie artysta, a nawet bardziej prosty robol. Po prostu robię i się tym fascynuję, a wychodzi ot samo z siebie. Jestem skromny jak i pyszny, bo wszystko ma swoje dwie strony. Natura, symbolizm, antycywilizacja to hasła, które mnie inspirują. Nie pokazuję duszy modelek ale swoją. Może po części to też próba wyleczenia samoniedoskonałości ? Kto wie...
Miejsce: haloGaleria MOK, ul. Dąbrowszczaków 3
Trwa do: 10 września 2010